Okres przesilenia letniego sprawia, że gdy wstajemy rano, słońce często jest już dość wysoko nad horyzontem. Ptaki natomiast w tym okresie wykazują się nadzwyczajną aktywnością, więc na sen nie poświęcają zbyt wiele czasu i wiele gatunków zaczyna śpiew na długo przed wschodem słońca. Ja należę do śpiochów i trudno mi zwlec się z wyra przed czwartą, dlatego zdecydowałem nie kłaść się spać przez dwie noce by uwiecznić trochę z tych magicznych chwil.

Odnalazłem otwartą przestrzeń, a wśród pól łatwo natknąć się na potrzeszcza czy skowronka i postanowiłem przywitać dzień z tymi fantastycznymi ptakami. Łatwo je odróżnić po tym, że skowronki śpiewają w locie, za to potrzeszcz to taki szary trznadel co siada na gałęzi albo jak niżej bylicy pospolitej i trzeszczy. Oczywiście opis dotyczy samców, samice i tak trudno dostrzec szczególnie w czasie lęgów, kiedy są wyjątkowo skryte i zapracowane.

Skowronki unosząc się kilkadziesiąt metrów nad ziemią cały czas śpiewają. Tylko co jakiś czas opadają by uzupełnić zapasy i tylko na dole przestają śpiewać,
aby po chwili na nowo wzbić się w powietrze roznosząc swe pieśni po okolicy.

Co ciekawe, gdy słońce wynurza się zza horyzontu
ich pułap rośnie znacząco,

i przez chwilę jest to świetna okazja, by spojrzeć prosto w słońce.

Nieco później staje się to niebezpieczne, aż można stracić na ostrości widzenia.

Nie powstrzymuje to jednak naszych bohaterów, którzy nie przestają pilnować swojego terytorium. Z rana bowiem niektórzy zapominają gdzie leży ich miedza, przez co trzeba się wtedy oderwać od śpiewu i pokazać intruzowi gdzie jego miejsce.

W końcu po krótkim pościgu

i kolejnej potyczce

może uda się nakierować zapominalskiego na właściwą drogę,

by powrócić na scenę.

Jako, że śpiew jest najważniejszym narzędziem odstraszającym …

To trzeba dużo i głośno śpiewać.

Gdy świat zaczyna jaśnieć słońcem nagle wszystko się ożywia, również apetyt, dlatego i Kania Ruda patroluje swój rewir, bo kto by nie miał ochoty na śniadanie…

Szpaki też nie próżnują i w porannej kolorystyce lecą ze śniadaniem w dziobie.

Jaskółka przeczesuje pole,

a sarna snuje się między kłosami.

Jedne się snują inne pozują.

W każdym razie jest kolorowo i nawet zwykłe manowce traktorowce kuszą nieodparcie ciszą i spokojem.

Tak jakby nic się nie działo,

chyba, że coś znienacka wyskoczy i przed nami przeskoczy pole kukurydzy.

Niestety gdy słonecznym latem wcześnie robi się gorąco, przydaje się trochę cienia. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo na polu kowalika się nie spotka.

Wiewiórki też tam nie uraczysz,

a gdy skwar dopieka, przydaje się trochę wody.

Tak dla ochłody.

Super. Opłacało się zarwać nocki na takie obserwacje. Przez takie obserwacje mamy wgląd w naszą wspaniałą przyrodę.
Zdecydowanie się opłacało. Czerwcowe noce i poranki pełne śpiewu słowików są jedyne w swoim rodzaju.
Pouczające przemyślenia tak trzymaj