Dzisiaj krótko i fotograficznie, choć tytuł mało sugestywny, chciałem jednak zamieścić kilka ostatnich zdjęć. 12/12 czyli równonoc, bo tak było całkiem niedawno i dla mnie to sygnał, że kończy się lato, a zaczyna najbardziej kolorowa i fotogeniczna pora roku czyli jesień. Wielu nie lubi tego okresu, bo zimno, bo wieje i pada, i ciemno, itd. Dla mnie jednak jest to najpiękniejszy okres, a zimno w naszym klimacie jest przez większość roku, więc mała różnica. Słońce jest już zdecydowanie niżej, a wilgotność powietrza wyższa, dlatego światło dnia wydaje się cieplejsze i przyjemniejsze dla oka – o ile znajdzie się jakiś prześwit między chmurami…
O kolorach jakie przyjmują teraz rośliny nawet nie trzeba wspominać, pięknie i tyle. Pięknie tym bardziej, że lada moment wszystko zniknie i zostanie szarość, którą może nieco rozjaśnić tylko dość deficytowy ostatnio biały śnieg.
Zatem rosną grzyby,
owocuje jarzębina.
W sadach mnóstwo jabłek i innych owoców, a ja opycham się winogronem.
Rośnie więcej grzybów,
a mi jesień intensywnie kojarzy się jeszcze z jednym – mgliste poranki dające czasem niezły spektakl – szczególnie w lesie.
No i jak ładnie prezentują się ptaki na wodzie i w powietrzu.
Z resztą w słoneczny jesienny dzień wszystko prezentuje się ładniej, wystarczy pstryknąć kawał badyla wystającego z wody i też jest ładnie.
Smuci mnie trochę tylko odlot bohaterów wielu moich wpisów, choć to smutek przeplatany z radością i podziwem, oraz zadumą.
Super. Optymistyczne spojrzenie na piękną porę roku jaką jest Polska złota jesień. Trzeba się zachwycać takimi widokami, które są wokół nas i przy nas i których nie zauważamy nieraz.
Piszę co czuję więc chyba jestem optymistą. Upływ czasu powoduje zmiany i fajnie jest oglądać te zmiany. Widzimy ten sam świat ciągle w różnych barwach dlatego się nie nudzi, a najcenniejsze jest to co ulotne.