Zapewne każdy, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, zna co najmniej kilkadziesiąt gatunków ptaków, oraz podobną ilość ssaków. Z owadami pewnie trochę gorzej, chyba że ktoś uważnie śledzi temat. Nawet ci, którym się zdaje, że wystarczy palców u dłoni by wymienić listę znanych sobie ptaków, zdziwią się, gdy tych palców zabraknie. Nic w tym jednak dziwnego, bo jest ich sporo, choć nie wszystkie zaliczane do polskich można spotkać w całym kraju. Choćby gatunki brodzące, wysokogórskie, czy inne ściśle związane z konkretnym środowiskiem raczej nie pojawiają się na naszych podwórkach.
Przyznam się szczerze, że też nie jestem specjalistą czy choćby znawcą tematu i moja wiedza pogłębia się od niedawna, mimo, że ptaki jak również inne zwierzęta fascynują mnie od dzieciństwa. Oczywiście prawdziwa znajomość polega na umiejętności rozpoznania w terenie – wizualnie czy na słuch i tutaj już jest trudniej.
Tak to się jednak składa, że najpierw zaciekawienie, później praktyka są najlepszym nauczycielem i nigdy nie zapamiętasz tak dobrze zwierzęcia, jak oglądanego czy nasłuchiwanego w naturze. Tylko chwila, jeśli chodzisz na spacery do lasu, nie gwarantuje to poznania. O ile bogatkę można spotkać na każdym kroku i to całkiem z bliska, to już powszechnie znana, acz nieczęsto widziana sójka jest dość płochliwa. Słychać ją za to po każdym wejściu do lasu i to nie koniecznie dużego.
Z tym, że odgłosy można pomylić ze sroką, w końcu oba krukowate, więc wielu pewnie zaskoczę – uzdolnione wokalnie. Sójki szczególnie lubią się popisywać na tym polu i zapewne niejednego obserwatora wielokrotnie zrobiły w bambuko – mnie tak, ale o tym innym razem.
Dla mnie jako amatora obserwacji ptaków, takie sytuacje wywołują frajdę i dają sygnał jak wiele jest przede mną do odkrycia, czym motywują do obserwacji i badania otoczenia. Z czasem to się staje wręcz obsesją, że gdy słyszę odgłos ptaka i nie potrafię go rozpoznać, wrócę tam z lornetką czy aparatem i w końcu rozpoznam, a przy okazji dobrze zapamiętam. Po pewnym czasie takiej eksploracji można bez czytania książek wyciągnąć może i oczywiste, ale samodzielne wnioski. W końcu nie jest trudno zaobserwować, że zięby żyją wśród drzew,
dzierlatki na polach,
a szpaki gniazdują w dziuplach różnego rodzaju – tych wykutych w drzewach jak i elewacji budynku.
Dobry podręcznik na pewno jednak się przyda, bowiem nie znając gatunku, trudno domyślić się co to za ptak. Choćby w takiej oczywistej sytuacji:
Wyjątkowej klasy śpiewak, bardzo znany, ceniony i lubiany. Od wczesnej wiosny do lata śpiew kosa umila nam poranki i łagodzi wieczory. O ile kosa zna każdy, bo w końcu trudno przejść obojętnie słysząc jego głos, to poniższy ptak jest znacznie mniej kojarzony, a przecież to dla niej cały ten spektakl!
Dlatego warto zbierać doświadczenia i konfrontować je z wiedzą specjalistów. Teraz jest do tego świetny czas, bo wystarczy otworzyć domowe okno by wdzierał się przezeń śpiew niezliczonej często liczby ptaków różnych gatunków.
Nawet jeśli mamy okazję obserwować tylko takie ptaki:
warto wiedzieć, że mimo różnic oba należą do jednego gatunku, a wyróżnia je tylko płeć.
Ja sobie postanowiłem, by nie katować się informacjami o przyrodzie, której być może nigdy nie zobaczę, a skupić się na tym, co może mnie zastać każdego dnia w drodze do pracy czy na wycieczce rowerem. Świetne wyzwanie, a jednocześnie frajda by idąc przez las umieć nazwać choć większość dobiegających do uszu dźwięków.
Podobno według statystyk Polacy więcej wiedzą o żyrafach i słoniach niż o rodzimych gatunkach. Nic dziwnego, skoro przez wiele lat powstało mnóstwo świetnych programów przyrodniczych, na dodatek ze świetną narracją o jednym z najprzyjemniejszych głosów w Polsce – brawo pani Krysiu! Niestety ze świecą szukać tych o rodzimej przyrodzie. Dziwne, bo przecież już sam widok gołębia próbującego się posilić wybitnie małymi nasionami jakie rodzi gwiazdnica może rozczulać albo budzić rozbawienie 😉
Pewnego razu, w pochmurny chłodny dzień szedłem przez las wypatrując ptaków. Zauważyłem, pewną grupkę sikorek – modraszki, bogatki i czarnogłówki
wyjątkowo często zalatujące w jedno konkretne miejsce. Oczywiście by nie spłoszyć nadmiernie ptaków, skradałem się ostrożnie i nie podchodząc zbyt blisko obserwowałem co one kombinują. Ku mojemu zaskoczeniu nie tyle kombinowały co gasiły pragnienie, ale gdzie! W okół nie znajdowało się żadne oczko wodne i choć mogłyby polecieć gdzieś dalej, obrały sobie za cel dość nietypowy wodopój:
Okazał się to zdecydowanie nieodosobniony przypadek, bowiem innym razem w zupełnie innym miejscu spotkałem się z podobną sytuacją. Na dodatek bohaterem obserwacji był bardzo wyjątkowy ptak. Może nie unikat, gdyż grubodzioby są względnie popularne, jednak ptak wyjątkowy, bo piękny i obdarzony wyjątkowo dużym i mocnym dziobem jak na łuszczaka.
Zachęcam zatem do obserwacji, bo ta wcale nie musi być celowa. Wystarczy na spacerze skupić się na zachowaniu ptaków by odkryć coś fascynującego.
Super wpis 🙂 faktycznie spora część społeczeństwa nie odróżnia nawet mazurka od wróbla chociaż oba gatunki żyją w miastach. Wciąż jest sporo do zrobienia jeżeli chodzi o świadomość i edukację ekologiczną. Pozdrawiam!
Dzięki 😀 Wiadomość daje świadomość. Z reguły nikt się nie przejmuje tym czego nie zna, więc masz rację w kwestii potrzeby edukacji. Bociany przecież mają zupełnie inny poziom życia w Polsce od wróbli czy szpaków. Również pozdrawiam.
Piękny opis. Podziwiam za znajomość ptaków. Zainteresowania z lat dziecięcych nie idą na marne a raczej rozwijają się. Takie wpisy wręcz pobudzają do obserwacji.