Wspomnienia są zawsze bardzo osobiste. To samo wydarzenie każdy zapamięta nieco inaczej, w końcu każdy skupia przecież uwagę na inne detale. Z pewnością u wielu z was te dwa zdania przywołały jakieś wspomnienia, niektórzy się może nawet zastanawiają o jakich wspomnieniach napiszę. Jedno jest pewne. Gdyby się dobrze zastanowić i chcieć wszystkie je opisać, brakłoby miejsca na serwerze. Pamiętamy wydarzenia, emocje, zapachy, dźwięki i to wszystko naraz. Trudno mi w pamięci znaleźć coś bez szerszych powiązań. Jeśli myślę o jedzeniu to jednocześnie o smaku, konsystencji, zapachu, a nawet emocjach podczas gotowania, szczególnie, gdy coś było wyjątkowego.
I ta wyjątkowość szczególnie tkwi w pamięci, która nie wybiera czy to wspomnienie miłe czy traumatyczne. Choć z biegiem lat szczegóły tracą na wyrazistości,
ogół z pamięci nie umyka. Najzabawniejsze jednak to te drobne, zabawne wydarzenia, szczególnie z dzieciństwa. Choć w wieku 5 lat wydarzenie mogło wywołać łzy lub radość, w dorosłości często patrzymy na to jako zabawne wspomnienie czy wręcz głupie. Gdy się jednak zagłębić, zerknąć głębiej w pamięć, zobaczymy, iż ówczesne emocje wciąż tam tkwią…
Ja jednak dzisiaj powspominam banalnie. Banalnie, bo o porach roku, pogodzie i doświadczeniach z tym związanych. Powspominam lato, bo dla pasjonata przyrody jest to wyjątkowy czas nie tylko ze względu na mnogość wydarzeń, ale też łatwość i wygodę obserwacji.
Lato to dla mnie czas owadów,
wczesnych poranków i długich wieczorów. Przesiadując poza domem nieustannie słychać różne cykania, bzyczenia,
choć do połowy lipca dają o sobie znać jeszcze niektóre gatunki ptaków,
to z każdym dniem zaczynają dominować pasikoniki, świerszcze i inne mniej dla mnie znane owady.
Ciepłe wieczory sprawiają, że wspomnienia tych dźwięków wywołują dużo miłych skojarzeń.
Rozgwieżdżone niebo choć w lipcu ciągle dość jasne od słońca, bo ono nie chce się za daleko schować
i daje nieustanne złudzenie, że to już zaraz rozświetli horyzont pomarańczowa zorza poranna.
Gdy tylko słońce wstanie,
nagle roją się w powietrzu trzmiele, motyle,
muchy, pszczoły wśród kwiatów i chwastów.
Szukają nektaru, owoców, czegokolwiek do jedzenia.
Chrząszcze biegają, łażą i ryją,
a te pająki, co wiją pajęczyny stoją i czekają …
Pokarmu zazwyczaj jest wtedy dużo i dla wszystkich wystarczy.
Bywają chłodne z niezbyt przyjemną pogodą lata, dlatego piszę o tym teraz, gdy mamy za sobą ten wspaniały okres, który w tym roku mógł poszczycić się wyjątkowo przyjemną pogodą.
Wtedy oczywiście chętniej wybieramy się w teren i możemy więcej zaobserwować niż na własnym podwórku. Wędrując między polami odczuwam zawsze niezmierny apetyt wąchając zboża dojrzewające na słońcu, a żniwa tylko nasilają to uczucie. Czuję niemal zapach pieczonego chleba ze świeżej mąki i nigdy nie próbuję się nawet powstrzymać przed zjedzeniem ziaren pszenicy czy lepiej nawet owsa prosto z pola.
Żniwa ułatwiają też obserwację saren czy zajęcy przemierzających pola, a które wcześniej przemykały pod osłoną zbóż.
Jest to też okres, gdy można dość łatwo zaobserwować młode sarny, już całkiem samodzielne.
Nadstawiają cały czas swe ogromne uszy, bo są całkowicie bezbronne i jeszcze dość powolne.
Bażanty uwielbiają wtedy żerować na ścierniskach, a upatrują sobie miejsca, gdzie rozsypało się najwięcej zboża. Płochliwe to jednak ptaki i większość spotkań kończy się tak:
Natknięcie się na zwinki nastręcza jeszcze mniej problemów, bo jest ich pełno i idąc przez las ciągle słychać szum ich ruchu w suchych trawach.
Każde lato jednak przynosi nowe obserwacje i wystarczy odrobina zaangażowania by się nigdy nie znudziły.
Fantastyczne zdjęcia, wciągająca opowieść 😀
Dzięki!
Co Ci powiem, Maćku. Chcemy więcej! I częściej. I jeszcze! Zdjęcia zachwycają, wspomnienia też, chcę WIOOOOSNY!
🙂
Cudowny wpis, aż łza się w oku zakręciła z tęsknoty za latem.
Mi też 😉
Napisane wspaniale. Jak się czyta, to ma się wrażenie jakby wszystko miało swoją kolejność.
Zdjęcia cudowne. Sama wróciłam do wspomnień.
Dzięki!