Sobótka czy też noc świętojańska to najkrótsza noc w roku, która w dawnych wierzeniach stanowiła ważne wydarzenie. Dla mnie też to było ważne wydarzenie, gdyż pojechałem w Dolinę Baryczy obserwować życie tej krótkiej nocy.
Oczywiście aby nastała noc, musi skończyć się dzień, a o tej porze roku zmrok zapada powoli i późno.
Jak widać nad wodą latają już nietoperze, ale po niebie ciągle snują się ptaki.
Gdy już ptaki zajmują swe noclegownie, nietoperze robią się na prawdę śmiałe i momentami trudno je zliczyć.
Z racji iż słońce o tej porze roku nie chowa się zbyt głęboko za horyzontem, mówi się o jasnych nocach, a tę akurat uraczył dodatkowo księżyc i choć świecił nisko nad horyzontem jak to latem, to tworzył bardzo miły nastrój.
Mimo nocy nie ma co liczyć na ciszę, szczególnie wśród stawów.
W mroku można dostrzec np jelenie, choć ja ich nie widziałem, a dowiedziałem się o nich oglądając zdjęcia 🙂
Noc się jednak wcześnie kończy i choć słońce nie pojawia się nagle, to zza horyzontu pięknie rozświetla niebo i o godzinie 3 zaczyna robić się jasno.
Na tyle jasno, że ptaki się budzą przed wschodem słońca by skończyć pielęgnację nim wstanie dzień.
Gdy kaczki z młodymi wypływają z ukrycia, wschód słońca jest tuż tuż.
Niektóre ptaki są zdecydowanie niecierpliwe i na żerowiska wylatują już przed wschodem słońca.
Gdy to w końcu wschodzi, zaczyna się prawdziwa wędrówka ludów, przepraszam – ptaków.
Oczywiście nie wszystkie odlatują…
Cudowne obserwacje. Zdjęcia i ich ujęcia wspaniałe.Warto było zarwać tą jedną, krótką noc.